'Pewien mędrzec rzekł :
„Możesz mieć w życiu
wszystko, jeżeli w tym celu
poświęcisz wszystko inne.”
Po prostu wszystko ma swoją cenę.
Więc zanim staniemy do walki,
musimy wiedzieć, ile jesteśmy w
stanie poświęcić. Zbyt często
dążąc do tego co przyjemne,
zapominamy o tym co właściwe, a
dopuszczenie do siebie drugiego
człowieka oznacza zburzenie muru,
którym otaczaliśmy się przez całe
życie. Rzecz jasna najtrudniejsze
są wyrzeczenia, których się nie
spodziewamy. Czasami nie starcza
nam czasu, aby opracować strategię,
wybrać stronę albo oszacować
oficjalna stratę. A jeśli walka
wybiera nas, a nie odwrotnie
wyrzeczenia może okazać się zbyt
wielkie.'
A myślałam, że żadne słowa nie oddadzą mojego stanu ducha. Jak zwykle pomogli Grey'si :)
Tymczasem zaczął się stan zimnej wojny - sesja nadchodzi. Na celowniku histologia z cytofizjologią i embriologią, czyli jeden wielki shit! Także uzbrajamy się w niezliczoną ilość notatek, karteczek, karteczuszek, mając nadzieję, że do końca tygodnia cała wiedza radośnie przepłynie do naszych hipokampów. Uczymy się i czekamy. Na szkiełka. Na test. I miejmy nadzieję na ostatnie spotkania z tym przedmiotem. Ja nawet próbowałam to polubić, godzinami siedziałam nad fioletową książką, wtłaczałam do mózgu te przepiękne nazwy białek. Nie. O ile szkiełka to taka przyjemna część, o tyle mój mózg na kolejny skrót mówi "nie, nie, nie". Cóż, nie wolno z mózgiem dyskutować=P będzie musiało wystarczyć.
Poza tym kocham fizjologię. A akurat w tym tygodniu jeszcze koło z biochemii.
Głęboki oddech.. i do pracy!
I jak sesja? :)
OdpowiedzUsuń