sobota, 18 września 2010

Aaaaa!

Mój organizm najwyraźniej zwariował :) Zawsze w wolną sobotę budziłam się (sama!) około godziny 8. A teraz? 10 godz. wydaje się niezbędnym minimum do pierwszego (!) otworzenia oczu :D Chyba już rok tak nie miałam. A sny jakie mam.. ale o tym pisać nie będę lepiej;p
Pogoda za oknem piękna, więc co z tym zrobiłam? Solidnie wysprzątałam w pokoju. W końcu później nie będę miała na to albo czasu albo ochoty. Tylko trochę szkoda tego słońca. Nic, nadrobię jutro - grzybobraniem;p Może się w lesie nie zgubię.
Fartuch, chusta, klapeczki zamówione. W poniedziałek powinnam otrzymać. Brakuje tylko fartucha anatomicznego. Być może kupię na miejscu. Bochenek leży grzecznie na półce i straszy swoimi gabarytami. Chyba przykryję go czymś:D Atlas Sobotty zarezerwowany w bibliotece, niestety nie zdążyłam książek do biologii zaklepać - odkseruję od jakiegoś dobrego duszka. Skawiny już nie było, więc Pituchowa musi starczyć. Potrzebuję czegoś krótszego niż Bochenek, bo powtarzać sobie tego nie wyobrażam.
No to zostało nam 2 tygodnie do startu. Oby nie do falstartu.
A, podczas sprzątania znalazłam chyba 10 sztuk długopisów :D

8 komentarzy:

  1. No pięknie;)Ja mam ze spaniem odwrotnie. Całe wakacje spałam do południa, a teraz ledwie do 9 daję radę. Ale to dobrze, zegar biologiczny reguluje się na październik ;)
    Też poszukuję fartucha... A do Bochenka nawet zaglądam czasem:)))
    Korzystaj dobrze z czasu. Mi został już tylko tydzień...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze się nam Bochenka odechce;D
    Czekam na pierwsze relacje z uczelni. Tylko nie strasz bardzo na blogu;p;p
    Szaaalonego tygonia!

    OdpowiedzUsuń
  3. W odpowiedzi na Twój ostatni komentarz: fizyki nie zdaję, tylko biologia i chemia.
    Ale teraz to mnie dosłownie zmiażdżyłaś: 3 h dojazdy, pozycja klasowej prymuski i dobre wyniki z matury, a ja tu płaczę, że sobie nie radzę ze swoją szkołą :)
    U mnie dużo wymagają... ale nie tego co trzeba. Przygotowanie do matury jest na prawdę marne. Każdego roku trafia się kilka zdolnych osób, które chcą iść na medycynę, ale ostatecznie nie dostaje się nikt. Dlatego miałam dylemat: szkoła i dobre oceny albo ta nieszczęsna matura. Już wybrałam i tylko potrzebowałam utwierdzenia w tym co robię. Dzięki za miłe słowa :)

    Twoja nowa notka jest pełna optymizmu, którego brakowało mi w ostatniej :) I dobrze, przyda się na dobry początek :)

    Życzę miłego tygodnia :)

    Edi

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne to jest :D
    to znaczy ta wizja kupowania fartucha, książek i przygotowań psychicznych ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sorymina-> trzeba się cieszyć teraz, bo potem może nie być powodu;p
    Edi-> a nie skusisz się na zdawanie fizyki podstawowej? Uwierz mi, że jest prosta:) A sporo ułatwia w rekrutacji.Dasz radę:) Aaaa i proszę założyć bloga,żebym mogła na bieżąco śledzić Twoje poczynania, no!:)
    Pozdrawiam dziewczęta:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Beatko, bez Skawiny będzie ciężko.Pituchowa jest trudną książką.Całego Skawiny nie opłaca się uczyć.Ale tam są fajnie wypunktowane ograniczenia np.jamy nosowej, unaczynienie, unerwienie danej okolicy.A z Bochenka starczą streszczenia.Chyba że będziesz chciała jakiś dział lepiej zrozumiec.Bo Bochenek jest prosto napisany.
    anka
    Pozdrawiam cieplutko.I już jesteś na całego w blogowym zyciu!

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniu witam! :) Nie muszę chyba pisać, że czekałam na Twoje odwiedziny?:) Skawiny nie było w bibliotece, może moja współlokatorka będzie miała. I dziękuję za rady - na Ciebie zawsze można liczyć i to się ceni!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Beatko, jesli nie zaglądam do Twojego bloga, to oznacza, że nie mam na to czasu.Bardzo lubię go czytać-ale to przecież wiesz.
    Nad anatomią można siedzieć bez sensu wiele godzin.Zawsze mi brakowało w tym względzie mentora.Zazdrościłam tym, którzy go mieli.
    Jeszcze pamietam trochę z anatomii.Jesli nie wiesz, co trzeba przygotować na dany temat, to pisz do mnie na GG.Chętnie poradzę.Pamiętam trochę ,,haczyków"z anatomii.Pozatem mam trochę wiedzy klinicznej(przynajmniej tak mi się wydaje;p).Wiem, na co trzeba zwrócić uwagę.
    A jakie będziecie mieć koła-testowe czy pytania do odpowiedzi?Znasz rozpiskę?
    U nas pierwsze koło było w końcu października.
    Załatw sobie czaszkę-może w akademiku ma ktoś do odsprzedania.Ja miałam jeszcze kości ze szkolnego kościotrupa.
    Pierwszy preparat będzie z osteologii.Osteologia jest bardzo prosta(choć na pozór wydaje się trudna).I szpilki są proste.
    Preparat ,,Mózgowie".Troszkę ciężko się tego nauczyć.Ja akurat nie lubię neurologii-dlatego mi to ciężko szło.12 nerwów czaszkowych(jądra, miejsce wyjscia/wejścia), drogi(słodzik-miodzik, to jest super do nauki), krązenie płynu mózgowo-rdzeniowego.
    Głowa i szyja-najtrudniejsza.Najpierw nie będziesz wiedziec, o co w szpilkach chodzi.Zyła jest oblazła, nerw jak sznurek, pozostałe-to tętnica.I pamiętasz, co ze sobą biegnie(po trzy-z której strony).Spokojnie...
    Konczyna górna i dolna-Nigdy nie umiałam dobrze konczyny górnej.Ale miejsc przyczepu mięsni nie uczyć się na pamięć.
    Jama brzuszna.Słodzik-miodzik-troszkę kliniki.Dobrze sie tego uczy.
    Pozdrawiam serdecznie.
    anka

    OdpowiedzUsuń